Jarosław Flis Jarosław Flis
1218
BLOG

Konserwatyzm i ostrożność

Jarosław Flis Jarosław Flis Polityka Obserwuj notkę 33

Trybunał Konstytucyjny wypowiedział się w sprawie Kodeksu Wyborczego. Raz jeszcze potwierdzając generalne zasady stosowane w takich przypadkach przez wszelkiego rodzaju urzędników - konserwatyzm i unikanie kłopotów. Nadchodzące wybory będą zatem tak podobne do poprzednich, jak to tylko możliwe bez nadmiernego utrudniania życia administracji wyborczej. To ostatnie przesądziło zapewne o losie JOW w Senacie - tu zachowanie status quo wymagałoby pewnie jakichś niezwykłych łamańców prawnych.
Wyrok politycznie jest też kompromisem. I PiS, i PO mogą ogłosić swój sukces. PiS zablokował to, co go najbardziej bolało i wywoływało najbardziej uzasadnione obawy. Z pomysłów PO utrącone zostały ten, przy których rozdźwięk pomiędzy szlachetnym oficjalnym uzasadnieniem a domniemanym politycznym geszeftem był największy (zakaz billboardów) oraz ten, którego praktyczne znaczenie jest po deklaracji prezydenta i tak zerowe (dwudniowe wybory). Na osłodę PO dostała głosowanie korespondencyjne i przez pełnomocnika oraz senacką rewolucję - zmiany, których politycznych konsekwencji nie sposób dziś przewidzieć. W sumie nie jest źle. Mój zdrowy rozsądek cierpi tylko przy uzasadnieniu "niekonstytucyjności" dwudniowego głosowania (pisałem o tym przed dwoma miesiącami), lecz daję się przekonać, że tego typu zmiana powinna być poparta przez więcej niż przypadkową większość.  Do kolejnych wyborów 3 lata, jest czas, by rzecz przemyśleć. Wszystko pewnie zależy od tego, na czyją korzyść zadziała frekwencja w tych wyborach - przynajmniej w interpretacji samych zainteresowanych.

Tylko na marginesie - ciekawe dlaczego nikt z dziennikarzy, omawiając sprawę Gibała-PKW nie zwrócił uwagi na fakt, że - wedle doniesień medialnych - poseł Gibała ma nie być przez swoją partię umieszczony na liście wyborczej. Ciekawe jak prawo (w naszej niebanalnej praktyce) odnosić się ma do takich przypadków. Jeśli wydatki posła nie zabiegającego z ramienia swej dotychczasowej partii o reelekcję  wliczają się do jej limitu, to rodzi to jeszcze szersze pole do nadużyć niż wtedy, gdy się nie wliczają wcześniejsze wydatki posłów zabiegających o reelekcję. Co się stanie, jeśli według tej interpretacji pewien były poseł PO "zużył" już jej cały limit na swoje kampanie billboardowe? Ciekawe co tu podpowiada konserwatyzm i ostrożność. W końcu billboardów z "podsumowaniem kadencji" naoglądaliśmy się w minionych latach całkiem sporo...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka