Jarosław Flis Jarosław Flis
1436
BLOG

Senat - osoba i opcja

Jarosław Flis Jarosław Flis Polityka Obserwuj notkę 32

Jakie znaczenie miała w wyborach senackich siła partii, jaką zaś osobista siła kandydata? Na to pytanie staram się odpowiedzieć w ekspertyzie zamieszczonej na stronie Nowej Politologii. Tu - dla zachęty - kilka wątków.
Nie będę tu wprowadzał w szczegóły metody. Generalnie jednak polegała ona na tym, by na podstawie porównania sytuacji w setce okręgów, stworzyć model senackiego głosowania. Metodą analizy regresji udało się znaleźć całkiem precyzyjne wzory na spodziewany wyniki kandydata do Senatu danej partii. Kluczowym czynnikiem okazało się - jak należało się spodziewać - poparcie sejmowe dla tej partii w danym okręgu. Jednak nie tylko ono było istotne. Ważne okazały się również "wolne głosy" mniejszych partii - w szczególności PSL i SLD - czyli sejmowe poparcie dla tych partii w okręgach, gdzie nie wystawiły one swoich kandydatów do Senatu. Dla kandydatów PO miał też znaczący wpływ sam start kandydatów OdS (obniżał średnio poparcie dla kandydatów PO o 6%, jeśli zniwelować wpływ innych czynników).
Takie modele były całkiem precyzyjne, co przecież nie znaczy, że idealne. Stąd dla każdego kandydata można było policzyć odchylenie od modelu - nazwałem to "składową osobistą". Daje ono pewien obraz siły danego kandydata - siły oczywiście relatywnej. Lepiej to traktować jako miarę osobistego wyzwania, przed którym dany kandydat stanął. Można sobie wszak wyobrazić, że nawet największa łachudra miałaby tu dobry wynik, gdyby wystartowali przeciw niej kandydaci jeszcze gorsi. Z drugiej strony, świetny kandydat mógł trafić na kogoś jeszcze lepszego. Szczegółowe wyliczenia takiego parametru dla wszystkich kandydatów PO i PiS można znaleźć w linkowanym opracowaniu.
Wnioski dają do myślenia. Znaczenie siły reprezentowanej opcji (partii bądź porozumienia partii) jest kolosalne. Nie przesądza jednak wszystkiego, lecz "tylko" 90% przypadków. W pozostałych o wyniku zadecydowała osobista składowa. Jak to wygląda w przypadku trzech partii, które zdobyły senackie mandaty, pokazuje wykres. Każdy z pierścieni to kandydaci jednej partii, podzieleni na 6 kategorii, w zależności od tego, czy wygrali, czy ich osobista składowa była dodatnia/ujemna oraz od tego, czy miało to wpływ na wynik (czyli jak się miała wartość osobistej składowej do różnicy pomiędzy zwycięzcą a najgroźniejszym konkurentem. Wygląda to tak:
 
Część przypadków się dubluje, do tego jeszcze dochodzi przypadek Kutza, jako jedyny nie mieszczący się w żadnych ramach. W sumie w 10 okręgach o wyniku zadecydowała składowa osobista. Przypadki te zestawiłem w tabeli, bo każdy jest inny. Dla każdego kandydata podano bazową siłę opcji (z uwzględnieniem efektów braku kandydatów innych partii) oraz osobistą składową. Czarnym tłem wyróżniono składowe osobiste, które zadecydowały o porażce. Białym - te, które zadecydowały o zwycięstwie.
 

Fragment tekstu:
Każdy z tych dziewięciu przypadków ma nieco odmienny charakter. W okręgu legnickim niewielka ujemna osobista składowa kandydata PO nie zmieniłaby wyniku wyborów, gdyby nie niewiele większa, lecz dodatnia składowa kandydatki PiS. Jednak bez niej zysk zwyciężczyni nie byłby wystarczający. W okręgu ósmym znacząca ujemna składowa kandydata PO przyniosła sukces kandydatowi ruchu „Obywatele do Senatu”. W Lublinie wspólna kandydatka PO i SLD Izabella Sierakowska miała teoretycznie wystarczającą bazę poparcia do zwycięstwa (choć PiS dostał tu w wyborach sejmowych minimalnie większe poparcie od PO), lecz osobista składowa kandydata PiS dała zwycięstwo właśnie jemu.
Najbardziej skomplikowana sytuacja miała miejsce w okręgu chełmskim. Teoretyczny faworyt – kandydat PiS – został osłabiony przez ujemną składową osobistą. Został wyprzedzony przez kandydata PO, którego bazowe poparcie było drugie co do wysokości a składowa osobista była dodatnia. Ten teoretycznie najgroźniejszy konkurent został jednak wyprzedzony przez kandydata PSL o jeszcze większej osobistej składowej.
W okręgu chrzanowskim tylko dodatnia osobista składowa pozwoliła zdobyć mandat kandydatowi PiS. Był on w tym okręgu faworytem, lecz jego najgroźniejszy konkurent zdobył poparcie znacząco wyższe od modelowego i byłby go dzięki temu wyprzedził, gdyby osobista składowa faworyta była choć minimalnie mniejsza. Natomiast w okręgu nowotarskim dodatnia osobista składowa kandydata PO byłaby niewystarczającą, gdyby nie olbrzymia strata względem poparcia sejmowego kandydata PiS.
W okręgu płockim sytuacja była podobna do tej z Lublina. Tu w wyborach sejmowych minimalnie wygrał PiS, jednak modelowe poparcie wskazywałoby na zwycięstwo kandydata PO. Ten ostatni jednak otrzymał niższe od modelowego poparcie – na tyle niższe, że nawet z ujemną składową personalną kandydat PiS był od niego silniejszy.
W okręgu konińskim niewielka przewaga w bazowym poparciu kandydata PiS, została odwrócona zarówno przez jego osobistą składową, jak i taką składową konkurenta z PO. Każda z nich z osoba była wystarczająca do zmiany wyniku wyborów. W innym wielkopolskim okręgu – ostrowskim – doszło do najbardziej zaskakującego wyniku. Osobiste składowe zniwelowały ponad dwukrotną przewagę bazowego poparcia, którą miał kandydat PO. Podobnie jak w okręgu chełmskim, kandydatka PSL startowała tu z dopiero trzecim w kolejności bazowym poparciem.

Czy jeden na dziesięć przypadków, gdy bazowe poparcie partyjne zostało przeważone przez osobiste cechy konkurujących kandydatów, to dużo? Pewnie zależy od tego, jakie kto ma oczekiwania. Bardzo byłbym ciekaw opinii czytelników w tej sprawie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka