Jarosław Flis Jarosław Flis
778
BLOG

Okręg kanciasty, czterograniasty

Jarosław Flis Jarosław Flis Polityka Obserwuj notkę 17

Kampania wyborcza rozkręca się bardzo powoli, senackim zawodnikom można się zatem przyglądnąć jeszcze prawie w blokach startowych. Znamy już ich w zasadzie ostateczne listy, co w zupełnie nowym świetle stawia przedstawione na początku roku symulacje (tu). 
Stąd też dziś nowe tabele. Znów znaleźć w nich można średnią wyników z zeszłorocznych wyborów prezydenckich i sejmikowych. W 5 kolumnach są wyniki 4 głównych partii i reszta dla każdego z okręgów. W tych kolumnach, by oszczędzić liczenia, szarym tłem wyróżniono faworyta. To, co nowe, to kwestia właśnie kandydatur. Kolorowym tłem zaznaczono wszystkie te miejsca, gdzie jedna z tych partii zrezygnowała z wystawiana swojego oficjalnego kandydata. Jeśli zdarzyło się to faworytowi, pojawia się gruba obwódka.  W trzech kolejnych szarych kolumnach pokazano, gdzie kandydatów wystawili: "Obywatele do Senatu", "Polska Jest Najważniejsza" oraz dwie przepoczwarzające się prawice. W następnej podano wyróżniających się kandydatów (takich, których rozpoznawałem po nazwiskach bez sprawdzania w sieci plus kandydatów Mniejszości Niemieckiej). Wreszcie sumę wszystkich kandydatów w okręgu (znów dla oszczędzenia liczenia: ciemnoszare tło to 3 kandydatów nie mieszczących się w żadnej z powyższych kategorii, nieco jaśniejsze - 2, jasnoszare - 1, białe - bez innych kandydatów). Wrocławia, Łodzi i Krakowa nie dzieliłem na okręgi bo to za wiele roboty, lecz Warszawę to już tak.
 


"Materiał do przemyśleń" jest spory. Nawet nie w połowie okręgów każda z czterech stabilnych partii wystawiła swojego kandydata. W 51 przypadkach przynajmniej jedna odpuściła. Z różnych powodów. SLD i PSL odpuszczały częściej - każda po jednej trzeciej okręgów. W większości tam, gdzie nie miały podstaw do jakichkolwiek złudzeń (SLD na Podhalu czy PSL w Gdańsku). Czasami jednak w takich miejscach, gdzie ich wyniki były powyżej średniej (SLD na Mokotowie i w Zielonej Górze, PSL w Przemyślu czy Inowrocławiu). PO i PiS odpuściły tylko po kilka okręgów. Przypadki beznadziejne też tu występują (PO w Mielcu, PiS w Koszalinie). Najwyraźniej jednak częściej wchodzą tu w grę inne kombinacje.
Gdy się przyglądnąć bliżej, okazuje się, że mamy całkiem sporo poziomów i wariantów w które mogą się układać związki pomiędzy partią a kandydatem:
1) Członek partii jest kandydatem partyjnego komitetu (niby standard, lecz nie wiem, czy spełniony choćby w połowie przypadków).
2) Osoba spoza partii jest kandydatem partyjnego komitetu (łagodne "uszlachetnienie" - Panu Bogu świeczkę...).
3) Członek partii jest kandydatem innego komitetu, mając jej werbalne poparcie a ona nie wystawia swojego kandydata (dziwaczne, lecz tak jest z SLD w Zabrzu).
4) Członek partii jest kandydatem innego komitetu startując przeciwko jej kandydatowi (kilka wdzięcznych przypadków w PO - najładniejszy tu).
5) Członek partii jest kandydatem innego komitetu, lecz ma nieoficjalne poparcie partii, natomiast inny członek tej partii jest kandydatem jeszcze innego komitetu - już bez takiego poparcia, lecz za to z poparciem innej partii (jakoś tak zrozumiałem sytuację PiS na Podhalu ze Skorupą i Hamerskim).
6) Osoba spoza partii jest kandydatem innego komitetu, lecz jest formalnie wspierana przez partyjny komitet, który nie wystawia już swojego kandydata (to też jakieś niezłe kuriozum, lecz tak jest z kandydatem PiS w Ełku).
7) Osoba spoza partii jest kandydatem innego komitetu, lecz jest werbalnie popierana przez partię, która nie wystawia swojego kandydata.
Cóż - trudno uznać, by wprowadzenie JOW szczególnie ułatwiło tu rozeznanie wyborcom. Teraz można już nie tylko - wzorem Clintona - palić, ale się nie zaciągać, lecz ćwiczyć inne opcje...
Najciekawsze są oczywiście przypadki ostatniego rodzaju - kandydatów quasi-partyjnych. Jak było widać przy okazji wyborów samorządowych (tu), kandydaci tacy mogą mieć wyraźną przewagę nad kandydatami otwarcie partyjnymi. Czy to się powtórzy w przypadku senatu, dopiero się przekonamy.
Jeśli już mówimy o prezydentach miast, to warto zweryfikować jak w praktyce wygląda problem ich relacji z SLD (tu kwintesencja). Otóż na 45 okręgów, gdzie startują popierani przez OdS kandydaci, SLD wystawiła kandydatów w 26, zaś odpuściła 19. Z pozostałych 55 okręgów odpuściła 12. Trudno to uznać za potwierdzenie medialnych doniesień o generalnym porozumieniu, co nie zmienia faktu, że np. w Krakowie, gdzie urzędujący prezydent ma poparcie lewicy, nie wystawia ona swoich kandydatów przeciw jego ludziom.
Tak, czy inaczej, na szczególną uwagę zasługuje 10 okręgów - dla ułatwienia tabelka z wyszczególnieniem tylko ich:

8) Ciekawe, co zrobi elektorat SLD, mając do wyboru Kieresa, Morawieckiego i kandydata OdS. Największa chyba szansa na odwet Dutkiewicza na Platformie.
16) Jeszcze ciekawsze, jak podzieli się elektorat PO w Lublinie, mając do dyspozycji Sierakowską, umiarkowanego kandydata PiS i jednego z założycieli swojej partii w mieście, startującego z OdS. W każdym razie, pomimo potencjalnego połączenia elektoratów dwóch partii, sukces Sierakowskiej byłby dla mnie zaskoczeniem.
17) W Białej Podlaskiej nikt nie odpuścił, lecz mamy tu ciekawostkę innego rodzaju. PiS wystawia w swoim teoretycznie bezpiecznym okręgu spadochroniarza (SKOK-owiec rodem z Gdyni) w obliczu startu inkumbenta z PO (byłego posła AWS i rektora miejscowej uczelni). Ten okręg to jednak także ponadprzeciętne poparcie dla SLD i PSL. Czy elektoraty tych partii pozostaną wierne swoim kandydatom, czy też zechcą włączyć się w rywalizację pierwszej dwójki?
23) Rywalizacja trójki członków PO - w tym niedawnego marszałka i członkini zarządu województwa - jest ciekawa sama w sobie, a tu jeszcze brak kandydata SLD.
36) Tu znów w mateczniku PiS niebanalna sytuacja - co nieco trącąca "skorupka", kontrkandydat z własnej partii i mocny konkurent. Kandydat PO to znów rektor, zaś PSL i SLD tu nie wystawiły konkurentów.
39) W okręgu ciechanowskim PiS znów stawia na spadochroniarza - JM Jackowskiego - choć PSL depcze mu tu po piętach. SLD nie wystawia kandydata, zaś PJN i owszem.
42) Kolejny prezent PO dla OdS - w rywalizację Borowskiego i Romaszewskiego o miano najbardziej sztywnego kandydata może się tu włączyć najbardziej medialny z kandydatów OdS. Co jak co, lecz Rybiński pasuje do modelowego profilu warszawskiego wyborcy PO znacznie lepiej, niż niegdysiejszy SLD-owski prominent. Na czym może zyskać Romaszewski. Szanse każdego z tej trójki ocenić wypada podobnie.
61) O ile ochrona endemitów na Pradze jest trudnym do zrozumienia poświęceniem PO (zważywszy na koszty w postaci szansy na zwycięstwo tak niewygodnego krytyka, jakim jest Rybiński, nie mówiąc już o prestiżowym sukcesie, jakim byłaby dla PiS reelekcja Romaszewskiego), tu w przypadku Cimoszewicza ryzyka nie ma żadnego. Uszczknie mandat PiS-owi - zawszeć dla PO to zysk. Polegnie - nikt za nim chyba łzy nie uroni. Co do sentymentów, to - podobnie jak w przypadki "Borówy" - żale SLD za wszystkie niegdysiejsze zawody nie są aż tak duże, by wystawiać im konkurentów. Co dla szans obu z panów ma znacznie kluczowe. To znaczy - tacy kandydaci mogliby ich pogrążyć, choć przecież sami szans by nie mieli. Poza sentymentem, to SLD mogło być ciężko znaleźć aż takich frajerów.
75) Dlaczego PiS odpuścił Tychy, ciężko mi zrozumieć. Wyborcy tej partii mają do wyboru minister w rządzie Tuska, kandydata Autonomii dla Ziemii Śląskiej i profesora Marka Szczepańskiego, kolejnego wyróżniającego się kandydata OdS. SLD też odpuściło. Czy wyborcy obu opozycyjnych partii wspólnie upokorzą tak ważną minister, czy też obie partie wolały z nią nawet nie podejmować walki - taki, czy inaczej, tym razem prezent dla OdS od nich obu.
82) Jedno z trzech miejsc (obok Kraśnika i Mielca), gdzie można się doszukać zapowiadanej współpracy PO z ludowcami, z korzyścią dla tych drugich. Wyborców Platformy Beata Gosiewska raczej nie przyciągnie. Czy zdoła utrzymać tam poparcie dla PiS?

Jak widać, wypadnięcie nawet jednego z wierzchołków naszego politycznego czworoboku zupełnie zmienia sytuację w danym okręgu, nawet w teoretycznie całkiem przewidywalnym.
CDN - dla uzupełnienia chciałbym jeszcze zarekomendować analizę Rafała Matyi, przeprowadzoną na podstawie wyników z 2007 - tu. Można tam znaleźć wszystkie nazwiska teoretycznych faworytów wraz z informacjami, kto z nich jest inkumbentem a kto z takowym musi się zmierzyć.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka